top of page

PRZEBACZENIE

Wiele dziś mówi się o przebaczeniu, ale istnieje równie wiele nieporozumień na jego

temat. By lepiej zrozumieć to pojęcie, zobaczmy najpierw, czym przebaczenie nie jest.

Nie jest aktem dokonanym z pozycji wyższości, łaskawym odpuszczeniem grzechów,

które, wbrew prawdzie, uważamy za realne. Gdy wierzymy, że ktoś złamał jakąś regułę,

"zgrzeszył" lub "źle" postąpił, nasze ego łatwo przybiera taką postawę i pokazuje komuś,

że jesteśmy lepsi, bo mu przebaczamy. To tak jakbyśmy mówili: "Przyprowadź grzesznika,

abym mógł mu przebaczyć" W gruncie rzeczy jest to forma potępienia człowieka rzekomo

winnego.

 

Przebaczenie nie jest tłumieniem urazy i udawaniem, że wszystko jest w porządku, choć

czujemy, że nie jest. Możemy być przekonani, że łatwiej i bezpieczniej zatuszować wrogie,

okrutne i niewrażliwe zachowania innych. Wynika to z lęku przed kimś, komu dajemy się

kontrolować, odgrywając rolę przebaczającego. Jest to bierna rola "męczennika" polegająca

jedynie na tym, że uczymy innych źle traktować siebie. Wzmacnia to tylko skłonność do

odrzucania siebie.

 

Przebaczenie nie jest także zobowiązaniem. Często przebaczamy, ponieważ czujemy się do

tego zobowiązani – ktoś nam przebaczył i uważamy, że musimy zrobić to samo w zamian –

Bóg każe nam przebaczać, nawołuje do tego jakaś ostatnio przeczytana książka. Nie ma to nic wspólnego z prawdziwą naturą przebaczania. Jeśli wynika ono z przymusów zewnętrznych, rzadko uzdrawia głęboko tkwiące w podświadomości urazy.

 

Przebaczenie nie polega na wypuszczeniu wszystkich więźniów na wolność, na powrocie

do byłego kochanka czy do dawnej pracy ani nawet na wyrażeniu go wobec kogoś, kto kiedyś nas zranił. Nasz gabinet ministrów często jest przekonany, że przebaczamy komuś, kto nas obraził, i wykonujemy jakiś rytuał przebaczenia.

 

Przebaczenie jest doświadczeniem wewnętrznym i następuje w sercu, choć, oczywiście, możemy chcieć je wyrazić na zewnątrz.

 

Przebaczenie jest zaprzestaniem osądzania doskonałej sytuacji, a przecież wiemy, że w

każdej chwili każda sytuacja jest doskonała. Gdybyśmy naprawdę kochali siebie i wszystkich

dookoła, przebaczenie nie byłoby konieczne.

 

Jest ono potrzebne po akcie potępienia i obwinienia innych. Potępienie wynika z chęci ukarania. Proponujemy, byście się skupili na obserwowaniu swoich osądów i braku akceptacji, a nie na przebaczaniu. To okazuje się bardziej owocne i ostatecznie pozwala dostrzec doskonałość we wszystkim.

 

Niemniej jednak w przypadku większości z nas konieczne może stać się uwolnienie stłumionego gniewu w stosunku do tego, co postrzegaliśmy jako "złe" w przeszłości.

By to uczynić, musimy połączyć się z lękami związanymi z naszymi aktami potępiania

innych i siebie oraz z pragnieniem zranienia kogoś. Pragniemy ranić kogoś tylko dlatego, 

że ranimy siebie. Tak więc, potępiamy innych swymi urazami i złością, a siebie potępiamy poczuciem winy i chorobami ciała.

 

Gdy potępiamy kogoś, obniżamy poziom wibracji naszej energii. To powoduje przyszłe

choroby fizyczne i umysłowe. Ciężar nawet najmniejszej stłumionej wrogości jest zbyt duży,

aby mógł go ktokolwiek unieść. Miłość i przebaczenie nic nie kosztują, natomiast za

zgorzkniałość oraz obwinianie siebie i innych płacimy cenę, na którą nie możemy sobie

pozwolić. Niebezpieczeństwo polega na tym, że po przeczytaniu jakiejś książki lub po wysłuchaniu czyjegoś wykładu możemy natychmiast rwać się do przebaczania innym, by stać się "lepszą" osobą. Oczywiście, jest to akt bardzo powierzchowny i pozostaje po nim wiele nie uleczonych ran. Jest to tak, jakbyśmy próbowali Jesienią przyczepić do drzew świeże liście.

 

Oszukujemy wyłącznie siebie, że jesteśmy już oświeceni, lecz nieświadomość nadal niszczy z ukrycia nasze życie. Tak więc nawet akt przebaczenia nie jest realny, choć być może jest bardziej rzeczywisty niż lęk. W każdym razie stanowi ważny krok w uwalnianiu się od bolesnej przeszłości.

 

Cztery etapy procesu przebaczania:

1. Obserwacja swych reakcji i krzywd wyrządzonych innym.

2. Połączenie się z lękiem ukrytym pod chęcią zadawania ran.

3. Uwolnienie wyimaginowanych win, swoich i cudzych.

4. Podziękowanie innym za to, iż dali nam okazję do przebudzenia.

 

Jeśli się dobrze temu przyjrzymy, dostrzeżemy, że przebaczenie jest, w istocie,

zajmowaniem się iluzjami, ponieważ nigdy nie mamy do przebaczenia nic, co byłoby

rzeczywiste. Po prostu porzucamy iluzje, błędne wyobrażenia i sądy z przeszłości.

 

Pracowałem z młodą kobietą, która została zgwałcona przez ojca, gdy miała trzynaście lat.

Brenda zapiekła się w nienawiści do ojca na jedenaście lat. Nie ufała żadnemu mężczyźnie,

źle się czuła nawet w towarzystwie kobiet i często cierpiała na ostre bóle głowy. Podczas

siódmej sesji oddechowej Brenda skontaktowała się wreszcie ze swoim gniewem na ojca

pozwoliła tej złości istnieć, dopóki nie nastąpiła integracja. Zdała sobie sprawę, że ojciec był po prostu dzieckiem w ciele dorosłego i był dla niej ważnym listonoszem.

 

Przebaczenie stało się sprawą nieistotną, ponieważ gniew i potępienie odeszły; pozostała tylko miłość. To była tak intensywna, piękna, pełna łez sesja, że i mnie popłynęły łzy radości. Na następnej sesji pracowaliśmy nad tym, by przebaczyła sobie ten gniew, który tak długo niszczył jej życie.W następnym tygodniu Brenda po raz pierwszy od siedmiu lat skontaktowała się z ojcem.

 

Napisała do niego list, że go kocha i chce się z nim zobaczyć. Jej ojciec nie odpowiedział

przez następne dwie sesje pracowaliśmy nad jej rozczarowaniem. Ale co najważniejsze,

minęła jej nieufność do mężczyzn, stała się pewniejsza siebie w towarzystwie i nie cierpiała

już na bóle głowy. Dostałem wiadomość od Brendy dwanaście miesięcy później. Zobaczyła

się w końcu z ojcem i rozwinęła się między nimi serdeczna przyjaźń; ponadto zamierzała

wyjść za mąż. Na tym właśnie polega integracja.

 

Gdy porzucimy swe urazy raz na zawsze, poczujemy się tak, jakby zdjęto wielki ciężar

naszych ramion. W rzeczywistości, przebaczenie jest aktem miłości do siebie.

Oczywiście, jeśli kochamy siebie, to w naturalny sposób kochamy wszystkich innych.

Oto kilka myśli z mojej książki Winged Thoughts from the Heart

Marduk, jego ukochany syn, poprosił:

– Powiedz nam o przebaczeniu. A on odrzekł:

– Przebacza ten, kto potępił przeszłość, a przeszłość jest jaskinią osądzania. Ten, kto nigdy

nie potępił, nie ma względów dla przebaczania.

Ale czy jest wśród nas taki, który nigdy, choćby przez krótką sekundę nie potępił

opieszałego bliźniego? Któż z nas nigdy nie obwinił lub nie zapragnął ukarać swego brata?

 

A jednak czy przebaczenie jest odpuszczeniem rzekomo realnych grzechów, czy też po

prostu aktem miłości wobec przeszłości? Może przebaczyć – to porzucić ukryty ból dnia

wczorajszego? Bo być tam – to wziąć na siebie jarzmo cierpienia razem z tymi, którym lęk

każe się trzymać dawno przebrzmiałego czasu. Lecz czyjeż ramiona chcą skruszeć pod jego

ciężarem? Nie moje. Bo już go poznały i lata całe gorycz wypłakiwałem w grób ojca swego.

A potem pewnej nocy miałem sen: Byłem w butach mego ojca i płakałem nad naszą

niewinnością i straconymi latami naszego oddzielenia.

 

Przebaczmy sobie,

kochani przyjaciele,

i wyczekujmy dnia,

kiedy nie będziemy już przebaczać.

Prawdziwe przebaczenie polega

na uświadomieniu sobie,

że nie ma nic do przebaczenia.

 

 

 

COLIN P. SISSON

Wewnętrzne Przebudzenie

bottom of page